Najnowsze wpisy, strona 9


sty 02 2005 zmiana sztuki
Komentarze: 17

Teatrzyk navigatorski przedstawia sztuczkę pt. "Milczenie"(ale nie to bergmanowskie)

występują: ja

Akt I scena I

ja: <milczy z zaangażowaniem>

 

<kurtyna>

zwrotów za bilety nie będzie. z poprzednią sztuką faktycznie nieco przesadziłem, dlatego zdjąłem ją z afisza(zamieszczę ponownie jak nie będzie się tak jednoznacznie kojarzyła). za wszelkie niedogodności przepraszam.

Navigator

navigator : :
sty 01 2005 Bez tytułu
Komentarze: 8

szczęśliwego

navigator : :
gru 31 2004 pijaństwo czyli przemyślenia po wypiciu...
Komentarze: 6

pewnie wszyscy czekacie na koleną błyskotliwie wieloznaczną notkę? niestety. takowej nie będzie dziś z prostego powodu. przed chwilą wróciłem od znajomych i jestem jakby lekko wstawiony. powiedzmy, że dla mnie nowy rok zaczyna się nieco wcześniej.

z ciekawostek, to właśnie zdaje się, że umiera mi kolejny członek rodziny. nowy rok przyniesie mi wiec pewnie kolejną trumnę, nagrobek i temu podobne atrakcje. hurraa!(cieszycie się? ja też. jestem wprost radosny jak cholera).

zawsze lubiłem kolor niebieski. błękit paryski i jego inne wariacje. ostatnio dowiedziałem się, że niebieski wg jednej ze szkół magii(jak wykazuje się ignorancją, to przepraszam) oznacza wiarę. pozostaje pytanie w co wierzę? w boga? pusty śmiech. w przyjaźń? negacja. w miłość? ha ha ha. jedyne w co wierzę obecnie to śmierć. i jakkolwiek brzmi to tandetnie, to przy swojej wierze pozostanę. bo przeciez jestem niebieski, czyli wierzący...a Ona? Ona czeka i jest jedynym pewnikiem w moim popieprzonym świecie. mam jednak nadzieję, że pomimo swojej kobiecości cierpliwa też bywa(słodkie rymowanki). bo inaczej zniechęci się po kilku dniach i odejdzie, a ja zostane nieśmiertelny. a tego ani sobie ani wam nie życzę.

tak wiem, to był kiepski żart.

navigator : :
gru 30 2004 noc a'la świr czyli co zrobić żeby nie...
Komentarze: 9

teraz powienienem zgodnie z konwencją wylewać kolejne gorzkie żale, rwać włosy z głowy, biczować się, kamieniować itp. itd. nie zrobię tego z kilku powodów.

1. jestem leniwy i mi się nie chce

2. na tyle lubie siebie, że nie zamierzam się okaleczać

3. ile można do cholery pisać o tym samym!?

4. inne czynniki

 

powody są jasne, ja jestem radosny, sylwester jest biedny, a noc...a noc jest dziś wyjątkowo spokojna:)

jedyne co zagłusza otaczającą mnie ciszę, to szum twardego dysku.

"w takiej ciszy" chciałoby sie powiedzieć. no właśnie w takiej ciszy jakieś przeklęte bydle zaczyna szczekać za oknem. dzięki ci sąsiedzie, że kupiłeś sobie szczekającą krowę. zamykam okno. cisza. błogostan. płaczące dziecko sąsiadów. pozazdrościć młodego głosu. kiedyś możnaby nim obwieszczać koniec pracy. włączam cichą muzykę. jak dobrze. już przysypiam. telefon. jebutnięcie poduszką i już nie dzwoni. znowu cisza. cholera spadła słuchawka i słychać tiiit tiiit tiiit tiiit....

navigator : :
gru 27 2004 godzina myśli, czyli jak pieprzyć bez sensu...
Komentarze: 18

jakie tu wszystko jest proste w tym internecie. starczy, ze napisze "hahaha" i wszyscy pomyślą, że się śmieję. jak napiszę "nie kocham" to też każdy musi uwierzyć, bo nie ma innego materiału poglądowego. tymczasem w rzeczywistości jest zdecydowanie inaczej. realnie dużo się śmieję. nikt nie odróżni mojego udawanego śmiechu od tego prawdziwego. w śmianiu się mam dużą wprawę. zupełnie natomiast inaczej jest z moją sferą uczuć. tu jestem możnaby powiedzieć, że niemowlęciem.

jeszcze przed świętami miałem rozmowę z kilkoma znajomymi zarówno z akademika jak i z uczelni(nie jednocześnie oczywiście). i czego się dowiedziałem? tego, że ciągle kocham. do cholery jakbym sam tego nie wiedział, to jeszcze się okazało, że wiedzą to i inni. całą maska kpiarza i żartownisia opadła w ślad za moją szczęką. mit o moich zdolnościach aktorskich upadł razem z nimi i już sam nie wiem co wydało głośniejszy plask uderzając o podłogę.

bo faktycznie nadal ją kocham. i pomimo tego, że doskonale zdaje sobie sprawę, że nic z tego nie wynika, że nikogo to już nie interesuje to jednak to robię. beznadziejna sytuacja, bo na żadną kobietę nie jestem w stanie popatrzeć z zainteresowaniem. czy próbowałem? a jakże! i wyszło mi z tego, mówiąc obrazowo i wyjątkowo niemetaforycznie, gówno.

beznadziejna i jednostronna miłość. beznadziejny ja, który nie potrafię się jej pozbyć. pogoda też jest beznadziejna, ale to akurat nie jej wina.

w odpowiedzi wszystkim, których interesują moje ewentualne plany na sylwestra. do diabła z sylwestrem, ze mną i z moimi planami!

navigator : :