Komentarze: 9
szybka notka bo na minutach wyjeżdzam. jestem obecnie: zabiegany, zapracowany, zajęty i niemal nieosiągalny(przesadzam). nadal mieszkam w akademiku, chociaż pioruńsko mi podnieśli jego ceny. studencka stołówka odeszła jednak do przeszłości. ktoś z władz univerka doszedł do wniosku, że po co studenci mają jeść? niech się żywią wiedzą skubańcy! i się żywimy. osobiście okładki książek zacząłem obskubywać w połowie 1 tygodnia w 2 gryzłem kartki i zacząłem sobie sam intensywnie gotować. i teraz mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić jedno. wiedza ma smak farby drukarskiej i celulozy, a i tak jest lepsza niż większość moich kucharskich popisów.
a tak na marginesie, to oczarowany kolorystyką porośniętych lasami wzgórz wyciągłem swojego starego Zenita z szuflady. ciężkie to to i zupełnie nie podobne do dzisiejszych cyfrowych plastików, ale jakoś zrobienie zdjęcia z samodzielnie ustawianą przesłoną, czasami naświetlania itp. daje mi większą frajdę niż wciskanie ciągle jednego małego guziczka i oglądanie setek zdjęć w nadzieji, że któreś nada się do czegoś. może kiedyś coś skrobnę o kolorystyce brzóz jesiennych.
trzymajcie się ciepło, bo podobno grypa panuje. a ja pomykam do pakowania prowiantu na drogę, a o 15 mam wyjść z domu