Archiwum czerwiec 2004


cze 29 2004 Horoskop...
Komentarze: 9

Rak

Wrażliwe i uczuciowe Raki podległe są Księżycowi. Księżyc związany jest z instynktami, nastrojami i uczuciami. Rak, czwarta faza zodiaku, symbolizuje siłę i przetrwanie w trudnych warunkach.

 

Podopieczni Księżyca wykazują skłonność do kierowania się uczuciami, zamiłowanie do medytacji, mają też nieodparty księżycowy urok.

 

Choć na pozór Raki są miłe i łagodne, gdy poczują się zagrożone, potrafią zaciekle się bronić i wtedy bywają nieprzyjemne. Nie lubią plotek i pilnie strzegą informacji dotyczących ich prywatnego życia.

 

 

Ten przydługawy wstęp to mój niby-horoskop. Po tych bzdetach następują wyliczenia moich szczęśliwych i nieszczęśliwych dni, kamieni itp. No to jedziemy.

 

Szczęśliwy dzień – poniedziałek. Taaa jeszcze czego, że niby się cieszę, że znowu będę miał pomykać z jakąś pracą? Jasne.

 

Pechowy dzień – sobota. Coraz lepiej. Faktycznie płaczę i szlocham, bo mam pecha i zaczyna mi się wolne.

 

Najlepiej wykształcony zmysł – smak. Hmm nie przeczę. Ale innym też nic nie brakuje. Zwłaszcza słuch i dotyk mam wyczulone.

 

Kamień – szmaragd, opal. A takiego wała szmaragd! W życiu tego nawet w ręku nie miałem. Za to lubię hematyt i z jednym takim spory okres czasu się nosiłem.

 

Kolor – biały, fiołkowy. Dobrze, że różowy nie napisali. Moje kolory to: czerwony, niebieski (son of the blue sky), z czego niebieski nie występujący na ubraniu, a na niebie:) ale na pewno nie jest moim ulubionym kolorem fiołkowy. Zresztą takiego koloru nawet nie ma. To co jeszcze może mi powiedzą, że szczęście da mi groszkowy?

 

Kwiat – irys, maki. Róża, róża! róża!! To jest mój kwiat. Irysy też lubię, ale nawet nie są w pobliżu różanej hierarchii. Maki? No to chyba że na kompot.

 

Szczęśliwa cyfra – 2. taaa zwłaszcza w indexie. Samo szczęście.

 

Metal – srebro. No dobra i tu się mogę zgodzić, bo do złota mam obrzydzenie. Jeśli bym musiał to srebro.

 

 

A wszystkie te wynaturzenia spowodowane są tym, że stałem się dzisiaj starszy o kolejny rok życia. Przybyło zmarszczek i siwizny. Ubyło włosów (bo się ogoliłem). Mądrzejszy nie jestem, piękniejszy też raczej nie. W sumie nic się nie zmieniło. To po co o tym w ogóle pisać? Bo to moje urodziny i mi się chce!!

 

navigator : :
cze 26 2004 boli, oj boli boli
Komentarze: 8

aaaaaa!! tak mniej więcej reaguję dzisiaj na każdy dźwięk. cudowne reklamowane tabletki łyknięte. teoretycznie powinny pomóc. i co? i takiego wała pomogły. jak głowa bolała tak boli. wzrok zaćmiony, świat w szarościach, byle nie dostać po oczach jakimś ostrym promieniem światła. na każdą próbę wtargnięcia do mojego legowiska reaguję warknięciem. nienawidzę jak mnie coś boli. nienawidzę jak nie jestem w pełni sprawny. a teraz siedzę przed ekranem z kabanosem w zębach, bo nie chciało mi się zrobić sobie kolacji. hmm jakieś na ostro te kabanosy... sok! gdzie ja położyłem sok...? jest na biurku! eee ruszyć nogami i podjechać tam na fotelu, czy sięgnąć po wodę z okna. nie no aż tak leniwy to nawet ja nie jestem:) co powiedziawszy wziąłem wodę...

 

navigator : :
cze 23 2004 Spadam...
Komentarze: 13

wreszcie się chyba wyspałem. chyba bo nie wiem tego napewno:) txt, który jest poniżej to słowa piosenki, której słucham przez ten czas, kiedy jestem w miare przytomny. to, że podobają mi się tylko niektóre strofy to już inna sprawa. zamieściłbym cały kawałek wraz z muzyką, ale nie mam pojęcia jak to zrobić:) no to ja spadam się nieco zdrzemnąć

Spadam

 

Spadam

Powoli spadam

W korytarze świateł

W pomruki znaczeń

Spadam jakby nie było

Całego świata

Jakby nie było nawet mnie

 

Spadam

Pomiedzy zdania

W niedorzeczności

Bez wahania

Spadam

Chroni mnie wiara

Niech będzie chwała Bogu

A w mojej duszy spokój

 

Spadam

Co się wyprawia

Cały w spadaniu

Cały ze światła

Spadam

Jaka zabawa

Jaki tu spokój

Równowaga

 

Spadam

Nie czuję ciała

I tylko błagam

O łaskę trwania jeszcze

Spadam zostaniesz sama

 

A może to mój chory sen

A może śmierć

A może nie ma mnie

navigator : :
cze 20 2004 Bez tytułu
Komentarze: 7

sesja się skończyła. ja mam wolne i zamierzam teraz odsypiać niemal 72 godziny o kawie i czekoladzie. to pisałem ja obecnie student kolejnego roku filologii polskiej:)

navigator : :
cze 15 2004 mój pierwszy raz...
Komentarze: 4

ein moment jak powiedziała wróżka do Hitlera kiedy się ją pytał czy długo pożyje. i ein moment mam na napisanie tej notki. w sumie miałem nie pisać czas jakiś, ale jakoś tak się złozyło, że wstałem rano, rozglądłem się po pokoju akademickim i do jedzenia dostrzegłem jedynie resztki chlebusiowych okruszków. zadumałem się co jest ważniejsze: nauka czy jedzenie, jedzenie czy nauka. i doszedłem do słusznego wniosku, że nauka. po czym podyrdałem do jakiegoś supermarketu, bo jak mam tracić czas na zakupy, to przynajmniej w sklepie, w którym wszystko kupię. to co tam zobaczyłem, to juz przekracza wszelakie granice zdrowego rozsądku.

na hali mięsnej ruch jak w godzinach szczytu. zdaję się, że jakieś nowe ochłapy rzucili w promocji, bo kobieciny (i nie tylko) tylko furgotały koszykami i zerkały spod wąsa kto im chce ten boczek czy podwawelską świsnąć. warzywa to samo. owoce też. co jest?! napoje. o! tu jest spokojniej. grupki studentów krążą po stoiskach przebierając w co tańszych browarach. a ja ma sesję!! pieczywko. wreszcie! zakupiłem co chciałem i idem na nabiał. doszedłem z trudem, bo w międzyczasie jakaś kobiecina wzięła mnie na cel koszyka i niemal zatratowała w pogoni za promocją bluzeczek za pinć pińdziesiont. masło. gdzie jest masło. jest, to jedziem po makaron i ryż jakiś. chwile przebierania w rodzajach i już mam "sześdź świeżych jaj" i coś sypkiego w torebkach. jeszcze wskoczyłem po cynamon (bo też zabrakło) i nieco cukru, bo zabrakło już dawno i słodziłem  miodem. w sumie nie swoje napitki, bo ja nie słodzę z zasady. jeszcze w sumie coś tam dokupiłem przeciskając się do kasy. co to było już nie pamiętam dokładnie. chyba jakiś izotonik do picia, bo podobno działa(jakoś jeszcze nie zadziałał). tak oto zakończył się mój pierwszy raz w pobliskim supermarkecie.

 wracając przechodziłem koło uczelni i wskoczyłem obaczyć na neta. i dlatego piszę. a teraz wracam pitrasić jakieś jedzonko z tego, czego jeszcze nie zjadłem/wypiłem po drodze. chyba, makaron, ryż, masło i cynamon zostały:) i cukier. cukier został!

navigator : :