jestem po prostu zmęczony. siedzę w pokoju z pogaszonymi światłami. rodziny unikam. przemęczyłem oczy. cuś pękło i teraz kolor moich oczęt jest jakby mocno komunistyczny. przeklęte ciało, które mnie zawiodło. dobra koniec narzekania. sam chciałem, to sam mam:) a swoją droga przypomniało mi się teraz jak decydowałem sie na te studia.
po maturze z biologii siedziałem z informatorem w ręku i szukałem takich uczelni, na które mógłbym się ewentualnie dostać. no Akademi Medyczna odpadła. ASP też. podobnie łódzka filmówka. chociaż to wszystko uczelnie o których kiedyś myślałem poważnie i tak do końca nigdy myśleć nie przestałem:) w IV klasie już wiedziałem, że chcę iść na filologię polską. pozostało tylko pytanie gdzie. jakoś wszystkie uczelnie miały egzaminy w niemal tym samym czasie. wybrałem gdańsk i poznań. 2 skrajnie różne egzaminy. dostałem się i tu i tu:) a co zdolny jestem przecież do cholery:) i co teraz? ano i studiuje nad morzem. jak mam ochotę to idę nad molo i dokarmiam łabędzie. po sztormie idę na plażę na bursztyny, a jak mi sie chcę jadę do kanjpki w gdyni, gdzie słucham szant na żywo popijając grzane piwko z przyprawami i rozmawiając z marynarzami. fajnie jest.
koniec lenistwa i wspomnień. czas wracać do pozytywizmu. tym bardziej, że bulgotniak zza pleców właśnie obwieścił gotowe kawowe cuś. nermal masz rację i dziękuję. za kilka dni sie dołączę:)
(jeśli znalazłeś w powyższym txtcie jakieś błędy: ortograficzne, składniowe, interpunkcyjne, logiczne, czy zwykłe literówki, odpuść sobie zwracanie mi na to uwagi, bo jak wrócę do normy to się po prostu zemszczę sprawdzając to co piszesz u siebie drogi czytelniku:))
ps. właśnie zdałem sobie sprawę, że nie mam u siebie w pokoju łyżeczki do zamerdania kawy ze śmietanka. posłużyłem się rączką od grzebienia.
ps2. padnie pewnie pytanie dlaczego się morduję zamiast to sobie olać? odpowiedz jest prosta. ja to po prostu chyba muszę lubić:)