Komentarze: 10
sesja. i wszystko jasne.
sesja. i wszystko jasne.
właśnie zaczęła grać jedna z moich ulubionych ostatnio kapel. mocne brzmienie fortepianiu i dzwięczny kobiecy wokal śpiewający po francusku. na szczęście nie znam francuskiego, bo znajomość słów mogłaby popsuć całą przyjemność płynącą z zachwytu nad melodyką śpiewu. o właśnie utwór nieco przyspiesza. coś pięknego. można odpłynąć... chyba wyciągnę winyle z szafy i przesłucham sobie Edith Piaf, bo nabrałem ochoty.
wstałem rano(o 11 znaczy) i wyjrzałem za okno. śnieg!!!! piękna mroźna pogoda i ten biały puszek wszędzie. co robi niemal 22 letnie bydle na widok śniegu? wychodzi na zewnątrz i idzie przed siebie. dochodzi wreszcie w miejsce gdzie nie ma nikogo i pokrywa śniegowa jest nietknięta ludzką stopą. tutaj czuje się jak odkrywca, który stawia pierwsze kroki na nieznanej ziemi. początkowo idzie z godnością, rozkoszując się czystą bielą dokoła i chrzęstem śniegu pod stopami.
"Przeciez i ja - ziemi tyle mam,
Ile jej stopa ma pokrywa,
Dopokąd idę!..."
ok koniec powagi! poważnym też potrafię być do cholery! opętańczo chichocząc tarzam się przez chwilę w śniegu po czym... robię bałwana. buhahahahaha czymże byłoby życie bez dzieciństwa. zatem stanęły 2 bałwany obok siebie i tylko po szaliku i oczach z mandarynek można poznać który jest który. a jeszcze nos z banana(w sklepie nie było marchwi). dorobiłem jeszcze bałwanowi opaskę na jedno oko i kordelas. niech ma. że co, że nie wypada? że zwariowałem? owszem:) nie wypada, bo jak mi zacznie wypadać włos za włosem i ząb za zębem to pewnie szczytem moich mozliwości będzie własnoręczne zaparzenie sobie herbatki ziołowej. o ile wcześniej nie wypadnie mi dysk, czy inna gałka oczna. faktycznie w moim wieku nie wypada:)
carpe diem zanim jedynym co będziemy mogli powiedzieć będzie carpe dentum.
Rozmowa
- Pan, śpiewak, świat widzi ponuro:
Wciąż tylko o stosach i grobach;
Pan wiesza, poddaje torturom,
Głos pana to wieczna żałoba,
Że trwają - pan za złe ma murom,
A mnie się to życie podoba!
- Proszę pani, ja życie lubię
W jego prawdzie i w jego złudzie;
Ale człowiek dąży ku zgubie,
Wiedzieć o tym nie chcą ludzie.
- Właśnie, ludzie. Niech pan pomyśli
Starczy im prawdziwych przepaści,
A najgorsze - jeszcze sie przyśni;
W cierpieniu - wszyscy są właśni.
Pan mówi, że życie to czyściec,
A oni pragnęliby baśni.
- Prosze pani, przecież to robię.
Opowiadam baśnie, choć smutne -
Kim by był niepojęty człowiek
Bez braci Grimm prawdy okrutnej?
- Właśnie, prawda. O co pan pyta?
Obcy panu brak wątpliwości.
To pan śpiewa, co pan przeczytał:
Po prostu świat w książkę uprościł.
Pan gra, kiedy wrzechświat zgrzyta.
Pan przeczy człowieczej miłości.
- Prosze pani, cierpieć sie staram.
Starczy spytać żonę i dzieci.
Kocham. Miłość - księga stara,
Którą warto Bogu polecić.
- Właśnie, Bóg. Pan Boga nie lubi,
Ale wciąż mówi, że Go szuka.
W pańskich trwogach można sie zgubić;
Pojąć sztukę pańską, to sztuka.
Pan publicznie z losem sie czubi:
Jaka z tego dla nas nauka?
-Proszę pani, proszę nie czekać
Na nauki, tezy i wnioski -
Jestem egzemplarz człowieka,
A to znaczy - diabli, czyśćcowy i boski.
ile razy można słuchać jednego utworu? dużo razy. tak długo, aż strofa po strofie zapiszę sie txt ze słuchu. aż zapamięta sie linię melodyczną i palce same zaczną układać się czy to na klawiszach czy na strunach gitary. śpiewać to można aż do ochrypnięcia. aż do zdarcia gardła które niechybnie następuje po którymś tam razie. wsłuchiwać się w słowa i rozkoszować się poetyką wyrazów, pięknem metafor czy porównań. tak. to jest coś. nie wiem czemu tak lubię Kaczmarskiego. poetą nie był najwybitniejszym, ale coś w nim jest takiego, co przykuwa mnie do niektórych jego wierszy. tak jest z tym przepisanym ze słuchu tutaj. czemu tak mi się podoba? bo do licha w sporej części jest o mnie i o każdym z ludzi! że to o śpiewakach jest! - ktoś zakrzyknie. i słusznie. ale śpiewakiem jest każdy z was. także ty człowieku, który teraz z rozdziawioną gembą doznajesz uczucia dumy, że ktoś nazwał cię pieśniarzem. śpiewasz pieśń swojego żywota. to nic, że cholernie fałszujesz i mylisz rytm z rymem, wersy z wenerami, kochanie z konchami a piersi z pierwszym. a teraz zetrzyj ślinę z ust i klawiatury. poetą nie jesteś.
cholera za długo już siedzę w pozytywizmie. zacząłem moralizować. za jakiś czas niczym świętochowski prusa ja skrytykuję kuczoka i pilcha. w sumie czemu nie. kuczok pisze o gnoju, a pilch w ostatniej książce o narciarstwie. phe też mi literatura:) to ja czekam na 14 tom Harrego Pottera "Harry Potter i wągierski więzień".
wróciłem dzisiaj do całkiem pustego domu. wydłubałem bigos ze słoika i zacząłem go podgrzewać. wraz z topnieniem tłuszczu i roznoszeniem się zapachów pojawiła się natrętna myśl. plemiona pdamerykańskie określają ten stan jako ramajaka-chama, czyli pragnienie podczas deszczu. język europejski nie jest tak zwięzły i u nas trzeba na wypowiedzenie tej samej myśli użyć kilku zdań. co oznacza ramajaka-chama? zapomniałem
Co zbawienie nam czy piekło,
Byle życie nie uciekło,
Jeszcze będzie czas umierać.
Żyjmy! tu i teraz!