Archiwum lipiec 2004


lip 18 2004 wyjazd...
Komentarze: 13

to ja tylko powiem, że na czas jakiś opuszczam te strony udając się tam, gdzie skocznie narciarskie są wysokie, alkohole tanie, szlaki zdewastowane, a jedzenie dobre. słowem na słowację. wracam za około 2 tygodni. życzę miłych wakacji

navigator : :
lip 09 2004 pierwsze cięcie
Komentarze: 27

Nic nie poczułem. Ostrze przecięło skórę i zagłębiło się niemal bez oporu. Zatrzymało się na kości, omijając wszelakie ścięgna i torebki stawowe. Czysta gładka ranka. Wyciągnąłem nóż dość szybko. Zdążyłem jeszcze zobaczyć, jak krew zaczyna wypełniać rozcięcie. Potem już zalała wszystko, uniemożliwiając mi podglądanie własnego kośćca. Kap, kap, kap na podłogę. Chyba faktycznie muszę być nieco niespokojny ostatnio. Takie omsknięcie. Poszło jakoś pod skosem. Wchodzi rodzina. Hmm... niedobrze... będzie krzyk... (a nie, bo cisza. łeeee:)). Spokojnie mamo, to tylko tak dziwnie wygląda. Zastanawiam się czy mnie słyszy, bo oczy ma skierowane wyłącznie na wesoło pokapującą sobie krew. Ojciec jak zwykle rzeczowo:

- Co jest?

- No zaciąłem się przy krojeniu – odpowiadam i dopiero teraz widzę, że krojony bochenek nabrał ładnego koloru, co gorsza masełko też jest krwiste:) no to przyciskam odstający kawałek skóry drugą ręką.

 

plaster naklejony jeszcze trochę pociekło pod plasterem i przestało. Moje szczęście, że ciąłem pod skosem. Nie muszę iść na szycie(heh a bywało tak, że miałem kartę stałego klienta do szycia). Piosenka na dziś: Jeff Beck What mama said. Swoją drogą to szczyt, żeby nadawać skaleczeniu takie znaczenie, że aż notkę o tym piszę. Ale o czym mam pisać? O czekaniu? Już tydzień...

navigator : :
lip 08 2004 sporo pisaniny...
Komentarze: 7

Słucham zespołu, którego nazwa zapewne nic nikomu nie powie. Nawet jeśli był on kiedyś na liście przebojów to tak koło 69 roku. Zespół nazywa się „The Nice”. Jest to pierwszy zespół niejakiego Keitha Emersona, może to nazwisko coś wyjaśni. A kawałek, w którym jestem zasłuchany od wczoraj to: Hang on to a dream. Piękne harmonijne brzmienie fortepianu, łagodny wokal i przebijające się jakby zza muzyków śpiewy chóru. Magia.

 

Byłem wczoraj nad morzem. Nie mam daleko, to mogę sobie pojechać czasami. Dość mocno wiało, ale i tak było pięknie. Znalazłem sobie miejsce gdzie nikogo nie było i po prostu siedziałem słuchając szumu wody i patrząc na leniwie opadający owal słońca. Jeszcze dziś mam ubranie przesiąknięte morskim wiatrem. Stary Navigator i morze. Marlina nigdzie nie widziałem.

 

Daj mi wstążkę błękitną – oddam ci ją

Bez opóźnienia...

Albo daj mi cień twój z giętką twą szyją:

- Nie! Nie chcę cienia.

 

Paliłem dzisiaj ognisko. Spłonęły kolejne zapisane zeszyty. Mam diabelski plan jak zostać dobrym poetą. Napiszę kiedyś jeden dobry wiesz (może się uda). Każdy kto go zobaczy uzna, że miałem wielki talent. A innych wierszy nie będzie, bo je ceremonialnie palę. A swoją drogą piękne widowisko. Człowieczek podskakujący dokoła ognia w rytmie spadających iskier:) coś jak jednoosobowy sabat.

 

jeden jest ogień, którym płoną stosy,

miecz o dwóch ostrzach trzyma tępy żołdak(...)

 

strasznie dużo zacząłem cytować. Aż jestem ciekaw czy ktokolwiek  poda mi autorów tych txtów. Żaden konkurs, po prostu ciekawość. Na filologii ludzie powoli dziwaczeją. Jak dojdzie do tego, że zaczynają patrzeć z entuzjazmem na słowniki ortograficzne, należy ich odstrzelić w sposób kontrolowany(im szybciej tym lepiej).

 

Podobno widać, że tęsknię. Widać? Dziwna sprawa, dziwne uczucie. Całkowicie nowe, bo tak mi jeszcze nigdy nikogo nie brakowało. I sam nie wiem co jest większe. Tęsknota, czy troska.

 

Don’t you love her madly?

Don’t you need her badly?

Don’t you love her ways?

Tell me what you say?

Don’t you love her madly?

Don’t you love her face?

Don’t you love her as she’s waking out the door?

Like she did one thousand times before.

Don’t you love her ways?

Tell me what you say,

Don’t you love her as she’s waking out the door?

 

 

Na zakończenie, taki mały tekścik do którego mam sentyment bo dzięki niemu m.in. powstałem. Przepraszam, ale znowu po angielsku. Nie mam do niego tłumaczenia a swoim kunsztem wolałbym się nie popisywać.

 

I see the ghosts of navigators but they are lost

As they sail into the sunset they’ll count the cost

As their skeleton accusing emerge from the sea

The sirens on the rocks, they becon me

 

(wszystkie aliteracje i błędy są zamierzone, podobieństwo osób występujących w tekście do osób istniejących realnie jest całkowicie przypadkowe)

navigator : :
lip 06 2004 dziwak...
Komentarze: 6

dziwny ze mnie człowiek. mogłem pisać to, co pisać miałem za dnia. pisałem teraz. skutek taki, że napisałem kilknaście lirycznych linijek, z których byłem całkowicie niezadowolony i własnie je zagniotłem  jak ciasto w mała kuleczkę. hop i już są w koszu:) za oknem świta. kończę moją nocną wartę i chyba jednak położę się na chwilkę. dzieńbranoc wszystkim.

navigator : :
lip 02 2004 nowości
Komentarze: 16

nowy miesiąc, nowe wakacje, nowe obowiązki, nowe przyjemności. od jakiegoś czasu siedzę zakopany we własnych pokojowych papierach i działkowych zielskach. rodzina szczęśliwa, bo wreszcie znaleźli sobie darmowego robola, a ja szcześliwy, bo wreszcie nie muszę czytać, tego co muszę, a noce mogę poświęcić na to, co lubię.

aha muszę przerobić nieco chyba zawartość bloga na wakacyjnopodobną. popracuję nad tym w wolnym czasie. a teraz wracam do "Rozmów z planetami", popijania Żywca i tym podobnych spraw.

navigator : :