Komentarze: 7
wstałem rano(o 11 znaczy) i wyjrzałem za okno. śnieg!!!! piękna mroźna pogoda i ten biały puszek wszędzie. co robi niemal 22 letnie bydle na widok śniegu? wychodzi na zewnątrz i idzie przed siebie. dochodzi wreszcie w miejsce gdzie nie ma nikogo i pokrywa śniegowa jest nietknięta ludzką stopą. tutaj czuje się jak odkrywca, który stawia pierwsze kroki na nieznanej ziemi. początkowo idzie z godnością, rozkoszując się czystą bielą dokoła i chrzęstem śniegu pod stopami.
"Przeciez i ja - ziemi tyle mam,
Ile jej stopa ma pokrywa,
Dopokąd idę!..."
ok koniec powagi! poważnym też potrafię być do cholery! opętańczo chichocząc tarzam się przez chwilę w śniegu po czym... robię bałwana. buhahahahaha czymże byłoby życie bez dzieciństwa. zatem stanęły 2 bałwany obok siebie i tylko po szaliku i oczach z mandarynek można poznać który jest który. a jeszcze nos z banana(w sklepie nie było marchwi). dorobiłem jeszcze bałwanowi opaskę na jedno oko i kordelas. niech ma. że co, że nie wypada? że zwariowałem? owszem:) nie wypada, bo jak mi zacznie wypadać włos za włosem i ząb za zębem to pewnie szczytem moich mozliwości będzie własnoręczne zaparzenie sobie herbatki ziołowej. o ile wcześniej nie wypadnie mi dysk, czy inna gałka oczna. faktycznie w moim wieku nie wypada:)
carpe diem zanim jedynym co będziemy mogli powiedzieć będzie carpe dentum.