Komentarze: 6
tydzień minął mi wyjątkowo udanie. w przeciągu mijających dni 2 razy wpadłem pod samochód. raz miałem sporo szczęścia, bo facet już hamował i tylko położyłem się mu na masce, za drugim razem kawałek się przejechałem(tak ze dwa metry). musze chyba bardziej zacząć na siebie uważać, bo jeszcze tych moich 3 lat nie pożyję. jestem nieco obolały i dość mocno zmęczony. propozycje żeby mnie odwieziono do szpitala na prześwietlenie odkładam na termin późniejszy. głowa mnie boli z niewyspania i innych takich.
byłem dzisiaj na zajęciach w gimnazjum. jak dobrze pójdzie to za jakiś miesiąc będę prowadził samodzielnie lekcję. przyznaję, że mam lekkie obawy, ale z drugiej strony to może być dla mnie dobry test. może okaże się, że mógłbym zostać niezłym pedagogiem. może chociaż jedna dziedzina w której wszystko by mi się nie pieprzyło tak gruntownie??
wspominałem, że zamierzam sie zapisać na kurs spadochronowy? plany to dosyć odległe, bo to raczej na wiosnę dopiero, ale już nie moge się doczekać. to frajda jak się spadochron nie otworzy i adrenalina podskoczy przy otwieraniu zapasu. a jak zapas nie zadziała, to nawet życie nie zdąży mi przed oczami przelecieć. nieco ironizuję, ale na prawdę tego chcę. znaczy skakać a nie żeby mi życie przelatywało.
dość możliwe, że to jedna z moich ostatnich notek na tym blogu. jakoś moje dotychczasowe życie przestaje mi się podobać. obaczym co to będzie.