Komentarze: 8
jest taki wiersz Grochowiaka(zacytuję fragment):
"Kiedy już byłem zupełnie chory,
Zupełnie czczy i bezdennie płaski,
Wyszedłem sobie ze świata na spacer,
Trochę do gwiazd,
Trochę do gwiazd -
A trochę w ogromne nieznane."
o czym jest zacytowana strofoida nie powiem. pozostawiam w domyśle:). ja jestem obecnie zupełnie zmęczony. zarwałem nockę pisząc analizę wiersza(konkretniej wskazówki do analizy), którego sam nigdy bym nie wybrał(nie podobał mi się ten wiersz Herberta). skończyłem coś koło 6. prawdę powiedziawszy już nie pamiętam co tam napisałem. obym wysłał właściwy txt a nie jakieś swoje opowiadanie.
dzień upłynął mi przyjemnie. na koszeniu trawy. kosiarka jest z typu kosiarek ręcznych, trawa jest z typu traw wysokich, krnąbrnych i występujących na dużym obszarze. ja jestem obecnie z typu: zielone i pachnące łąką. no i co mnie tak cieszy? uratowałem komuś życie. podczas koszenia dostrzegłem ruch na tej zielonej plamie, mylnie zwanej trawnikiem. trochę pogrzebałem i wydostałem na światło dzienne ropuszkę, wielkości może 1/3 mojego kciuka. całować nie próbowałem, chociaż puszczała do mnie oczko skubana i nawet wywaliła jęzora. chociaż teraz przyszo mi do głowy , że może ona zamykała oczy i pokazała mi język? mniejsza z tym. ja się poczułem lepiej, że nic czerwonego nie wplątało mi się w wirnik kosiarki, a ropucha... a ropucha pewnie się cieszy, że może dalej skakać po ogórkach, marchwi i co tam jeszcze wyrośnie(no chyba, że to była ropucha-samobójca).