Komentarze: 9
dzień wielce przyjemny miałem. tzw. rejowską idylle czyli prace w ogrodzie. od samego rana siedziałem miedzy ziemią a ziemią. i nie wiedzieć czemu odczuwałem jakąś niewysłowioną radość z prostej czynności machania szpadlem. starczy przyłożeć w odpowiednim miejscu, wepchnąć w ziemię, podnieść skibę i przewrócić na drugą stronę. i tak raz za razem w setki i tysiące powtórzeń. proste prawda? jutro czeka mnie większa komplikacja, bo resztę ogrodu mam przekopać z obornikiem. słowem będę poetycko gnój przerzucał. moje szczeście, że już zleżały to jest suchy.
a teraz małe wspomnienie z dnia wczorajszego. byłem u lekarza(zmusili mnie). odczekałem swoje, wszedłem, powiedziałem co mi leży na sercu i dostałem skierowanie na EKG. zdaje się, że mój beztroski stosunek do własnego zdrowia daje wreszcie wyniki.
a z chwili obecnej to mnie pioruńsko boli głowa. idę po tabletki jakieś