Archiwum 06 kwietnia 2005


kwi 06 2005 opowieść o tym jak Navigator wiedziony...
Komentarze: 13

poniesiony ogólną falą optymizmu i ochoty dałem się zabrać na długą. dostałem do ręki świeczkę i przykazanie cobym nikogo nie podpalił. impreza wielce udana. przemawiający zdaje sie był ubogi słownictwem, bo co 3 słowa pojawiała mu sie fraza "podli ludzie". nieco przypominało mi to socrealistyczną nowomowę gdzie pojawiał się "wróg klasowy". mniejsza o brak dykcji i wadę wymowy.

zaczęło padać na zmianę z wiać. świece zaczęły pryskać dokoła a ludzie rozkładać parasole. skutek? większość dostała po mordzie mokrym brezentem od rzeczonych ochraniaczy od deszczu. reszcie dostał się wosk.

zaczęły się harcerskie śpiewy.

koło 21:30 wypuszczono w noc białe gołębie sztuk 2. jeden - ten z większym szczęściem - poleciał wzdłuż Długiej(wiem jak to brzmi), drugi przeleciał kilkanaście metrów i gruchnął w ścianę. odbił sie i poprawił w kolejną kamienicę tylko kilka metrów dalej. potem zniknął gdzieś nad dachami. z (chyba)wieży ratusza zabrzmiał (chyba)apel poległych. "jakie to piękne" - mówili ludzie. na tle wieży kościoła mariackiego chwiejnie przeleciał biały gołąb katatonik.

a wszystko to nie zmienia faktu, że w piątek prawdopodobnie można będzie mnie spotkac na Błoniach krakowskich:)

navigator : :