sie 20 2005

adnotacja do zniknięcia (jak nie widać...


Komentarze: 3
Wrócił przyjaciel utracjusz! Te słowa wypowiadała postać z „Pięknego umysłu”. To że była projekcją schizofrenika to inna sprawa. W zasadzie nie tyle wrócił, co znowu wyjechał, ale w detale nie warto się wdawać. Obecną notkę sponsoruje moja dziewczyna, która już zdążyła przejawiać objawy znudzenia. A przecież dopiero zacząłem pisać;) Pociągi nadal mnie zadziwiają, bo gdzież można znaleźć wesołą gromadkę wojskowych, co to zamiast tradycyjnego „wpierdol” i „wypierdalaj” zaczną drzeć mordy w usiłowaniu śpiewu. Swoją drogą już chyba lepiej, żeby pozostali przy tradycji. Miałem sen! I już widzę jak ktoś go tłumaczy na sposób freudowski. Otóż śniła mi się – jakże oryginalnie – wojna. Ale nieco zarchaizowana, bo jako niewinny kurier pomykałem konno przez pola i lasy. Kilka razy zleciałem z grzbietu dzielnej klaczy(no na ogierach nie jeżdżę;))na leśny piasek przemieszany z igliwiem, ale podróż umilała mi przyjemne dysputy ze zwierzakiem. Żeby nie było wątpliwości maść nie była ani mroczno czarna, ani niewinnie biała. Była moja ulubiona czyli kasztanowa z obowiązkową strzałką na czole. (tu nastąpiła przerwa, bo ktoś mnie tuli i ściska i zaczyna dusić!!, przyp. autora) Mniejsza z tym gdzie jechałem, bo nagle drogę zastąpił mi wieczny i światły prezydent Łukaszenko ze swoją gwardią przyboczną. Nie wiedzieć skąd znalazłem się w rzece(to chyba Dniepr był) i płynąłem obok konia. Pan prezydent dzielnie płynął za mną. W tym miejscu może przerwę i zakończę ten temat, bo warunki wybitnie nie sprzyjają pisarstwu. W domowe pielesze powracam gdzieś pod koniec miesiąca i ruszam w wir praktyk. Z praktykami jest o tyle ciekawie, że kobieta nadal nie wie, że to właśnie u niej zamierzam warcholić na lekcjach. No cóż szkoła zasłaniała się ochroną danych osobowych i nie zgodziła się udostępnić mi chociażby numeru telefonu, to teraz zjawię się na pierwszej lekcji z bezczelnym uśmiechem i zdaniem „Niespodzianka!” wyskakującym z kieszeni jak żaba ze stawu. Ahoj(h:ch, o:u)!
navigator : :
o_t_e
20 sierpnia 2005, 16:51
...piękny motylek na blogu... i chyba nie tylko na blogu motylki się pojawiły:)...
20 sierpnia 2005, 16:42
Navi, jak pozytywnie! Aż normalnie szok :) I tak ma być, proszę ja Ciebie. Ucieszyłabym się tylko, gdyby trochę częściej coś się u Ciebie pojawiało :>
neila
20 sierpnia 2005, 16:29
a więc... cieszę się że żyjesz i jesteś miętoszony przez osobę którą kochasz. Ta notka to chyba jedna z najsłodszych na tym blogu, aż miło się czyta:P

Dodaj komentarz