sza, cisza jak ta...
Komentarze: 8
wyłączyłem w okolicy wszelką muzykę i pogasiłem wszystkie światła. jedyne co teraz słyszę to szum twardego dysku. w klawisze uderzam jak najciszej. ich dźwięk wydaje się być czymś niemal barbarzyńsko głośnym.
rodzina układa w dużym pokoju zdjęcia z wakacji. tata siedzi i ozdobnym pismem wpisuje na małe karteczki którą górę przedstawia które zdjęcie. mama ze swoją fenomenalną pamięcią lokuje wszystko w czasie, a ja... a ja przez jakiś czas nadawałem tym górom i dolinom nazwy, wyławiając je z anonimowości.
co mogę poświęcić dla swoich rodziców. na pewno życie. łatwo składać deklarację z szafowania życiem, bo rzadko zdarza się okazja do jej spełnienia. jednak wierzę w to i wiem, że gdyby zaszła taka potrzeba nie zastanawiałbym się nad tym. pomimo jednak tej deklaracji potrafię ich zranić. dlaczego? dlaczego do ciężkiej cholery ranię tych, którym powinienem każdego dnia dziękować po stokroć, że ciągle im się chce utrzymywać moją marnotrawną mordę. i patrzę co rano w lustro i widzę tą zarośniętą gębę, przez... a zresztą nieważne. ostatnio mam tendencję do niekończenia wypowiedzi.
Dodaj komentarz