cze 07 2004

mors, mortis


Komentarze: 4

pod tym skromnym tytułem kryje się władczyni świata. Ona. do dziś na kresach nie wymawia się jej imienia głośno, żeby jej nie przywołać, żeby nie zabrała najbliższych...

mors immortalis est...

oswajanie się z nią dało jej postać. łatwiej się jest pogodzić z czymś, co jest jakby realne. chyba tylko w kulturze słowiańskiej jest to postać kobieca. niemcy mają der Todd anglicy mr. Death. polacy wymyślili sobie urealnienie kobiece. gdybyśmy byli chociaż boskimi kochankami, mogłoby to mieć jakieś uzasadnienie, a tak? wiele jest jej wyobrażeń. naoglądałem się ich setkami. od rozkładającej się kobiety z wypływającymi wnętrznościami, do ucieleśnienia kobiecości. po co? żeby było łatwiej? i tak nie będzie. wszystkich łacinników przepraszam za moją łacinę ale powiem coś jeszcze. mors voluptaris est. i na tym chciałbym zakończyć...

navigator : :
07 czerwca 2004, 22:39
no dobra dobra zrozumiałem. koniec z łaciną:)
eluś
07 czerwca 2004, 21:27
A w ogóle, to są polskie bogi i należy pisać tu po polsku ... np., że śmierć, to siostra ... cmok ...
07 czerwca 2004, 13:43
Death. Smierc. Morte. hmmm......to wlasnie jest najwieksza slabosc czlowieka...temu cialo jest slabe, bo pomco mam krasc jak nie umieram.....calkiem inaczej by bylo...ah masz racje Navigatorze......Pozdrawiam!
07 czerwca 2004, 08:12
dobrze by było jakbyś jeszcze przetłumaczył t.ą łacinę, bo jak wiesz nie każdy operuje tym językiem...zrozumiałam jedynie że chodzi o Panią( czy tam Pana) Śmierć...a mnie się kojarzy z tańczącym kościotrupem z kosą ...coś jak dance macabre...jeszcze przydałby się jej nos clowna, żeby była śmieszniejsza...może wtedy ludzie by się jej tak nie bali.

Dodaj komentarz