sie 24 2005

powroty, wywroty, wymioty i wymiona...


Komentarze: 7

Kilka godzin jazdy pociągiem i wróciłem do domu. Uśmiechnąłem się mijając miejscowość o wdzięcznej nazwie „Morzeszczyn”. Może to niewybredny żart, ale mogę sobie na niego pozwolić(mała podpowiedź – wstawcie spację w odpowiednim miejscu).

 

Staram się pisać po cichu. Przeklęte klawisze stukają i klikają. Śpi. Katar niemal mi przeszedł, a gardło pobolewa ino rano. Domowy sposób moczenia nóg w gorącej wodzie z solą przyniósł oczekiwane rezultaty.

 

To pisanie trochę bez powodu. Ot taka sztuka dla sztuki. Pozwalam nie czytać.

 

Przeglądałem „Dzienniki” Gombrowicza i znów naszła mnie ochota, żeby pisać prywatnie i na papierze. Swoich dzienników mam już całe zeszyty, ale to bardziej wprawki niż cokolwiek wartego uwagi. Gombrowicz nie określiłby tego nawet mianem „ćwiczeń stylistycznych”. Natomiast czuję potrzebę stworzenia czegoś wielkiego. No dobra może nie wielkiego, ale niech to będzie chociaż coś zjadliwego. Ehhh… niespełniony twórca - Zachowaj nas Panie.

 

Środa – Ja.

navigator : :
Kmilka
22 września 2011, 08:53
Morze szczyn? Ale dobra! Hah
mapet
28 sierpnia 2005, 23:08
uuuuuu Jakas epidemia chorobowa po swiecie krazy czy co :P tez se tu chorowalam :)czemu w tej kafejce leca takie romantyczne piosenki ?:) ja chce moj wlasny komp:) mialam meila napisac ale jako ze wszyscy mnie oilali nic do nikogo niepisze :) w ogole niewracam :) wlasnie dzis mi sie jakis stary grek oswiadczyl na ulicy hehe :) dobra niepowinnam pisac takich rzeczy na ogoolno czytanym blogu ale niemam co robic :) no dobra moze pojde sie upic :) no to kalinichta :)
25 sierpnia 2005, 14:00
\"Morzeszczyn\" - KTO BY SIE NIE UŚMIECHNĄŁ?! :DDDD
Może jakąś muzę sobie znajdź? :>
neila
24 sierpnia 2005, 23:03
tja... strzel w głowę niezależnym, młodym (pseudo?) artystom, niech się już więcej nie męczą...?
Tak, środa- ty. Jutro też pewnie będziesz Ty. (ale krowy raczej nie spotkasz...:))

A tak całkiem serio to my w szkole mieliśmy taka pracę domową- pisać dziennik w stylu Gombrowicza. Ja oczywiście zapomniałam i pisałam to na lekcji polskiego pod ławką gdy moja koleżanka czytała swoje wypociny.
I wiesz co? Piątkę za to dostałam.
Jakby tak się nad tym zastanowić, gdyby Gombowicz żył i wiedział o takiej sytuacji mogłoby mu się to wydać bardzo zabawne...
kindziorek
24 sierpnia 2005, 22:56
Witam!! Wiem...tęskniłeś :> wcale Ci się nie dziwię...ja też za sobą tęsknię :p a poważnie to nadrobiłam zaległości...dużych to ich nie miałam :p fajnie ze wróciłeś :]
24 sierpnia 2005, 22:19
Jeżeli tylko masz ochotę to pisz. Może kiedyś powstanie dzieło, które już zostało zaczęte.
24 sierpnia 2005, 21:43
A podzieliłbyś się, gdybyś napisał? W skrytości ducha liczę na twierdzącą odpowiedź.

Dodaj komentarz